Popularność i rozwój na terenie Polski tzw. „poszukiwania skarbów” obnażyło niedoskonałości zapisów Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Do dnia dzisiejszego duże kontrowersje budzi między innymi interpretacja pojęcia „zabytku archeologicznego”. Poszukiwacze podnoszą, że tak naprawdę nie wiadomo, co jest zabytkiem archeologicznym oraz kiedy i w jakich sytuacjach mają zgłaszać swoje odkrycia do konserwatora zabytków. Sytuacja jest faktycznie trudna, ale czy beznadziejna?
W pierwszej kolejności muszę wyjaśnić, że niniejszy artykuł będzie się odnosił do ruchomych zabytków archeologicznych, a nie wszystkich takich zabytków. Rozpatrując pojęcie „zabytku archeologicznego” oraz wszelkie okoliczności związane z odkryciem takiego przedmiotu konieczne jest poznanie niektórych zapisów Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Ustawowe pojęcie zabytku archeologicznego brzmi następująco:
Zabytek archeologiczny – zabytek nieruchomy, będący powierzchniową, podziemną lub podwodną pozostałością egzystencji i działalności człowieka, złożoną z nawarstwień kulturowych i znajdujących się w nich wytworów bądź ich śladów albo zabytek ruchomy, będący tym wytworem.
Z powyższej definicji wynika, że ruchomym zabytkiem archeologicznym jest przedmiot zalegający w zabytku nieruchomym będącym powierzchowną, podziemną lub podwodną pozostałością egzystencji człowieka złożoną z nawarstwień kulturowych (np. kurhan, grodzisko, osada, itd.) oraz przedmioty będące wytworem tych nawarstwień kulturowych. Przekładając definicję na język polski, należy ją rozumieć w następujący sposób: jeżeli mamy do czynienia z grodziskiem (powiedzmy z XIII wieku) i na tym grodzisku znajdziemy bełt kuszy, to bez wątpienia jest on ruchomym zabytkiem archeologicznym. Jeżeli taki sam bełt znajdziemy kilkaset metrów od grodziska, a nawet w zupełnie innym miejscu, to w dalszym ciągu jest on takim zabytkiem.
W dyskusjach na temat zabytków archeologicznych często wskazuje się na brak ram czasowych i wiąże się pojęcia „zabytku archeologicznego” z ogólnym pojęciem „zabytku”, co z kolei doprowadza do wniosków, że nawet przysłowiowa moneta z okresu PRL może być uznana za zabytek archeologiczny. Skąd to się bierze? Moim zdaniem jest to nadinterpretacja przepisów nieznajdująca uzasadnienia. Sięgnijmy więc do ustawowego pojęcia „zabytku”, który brzmi następująco:
Zabytek – nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową.
Z definicji jasno wynika, że zabytkiem ruchomym są przedmioty lub ich części, będące dziełem człowieka, stanowiące świadectwo minionej epoki lub zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową. Czy moneta o nominale 1zł z 1985 roku posiada wartość historyczną, artystyczną lub naukową? Z całą pewnością tak, jednak to jeszcze nie oznacza, że jest ona zabytkiem. Idąc tropem ustawowym musi stanowić świadectwo minionej epoki lub zdarzenia. Ogólnie przyjęte epoki historyczne to: prehistoria, starożytność, średniowiecze, nowożytność i czasy współczesne. Z historycznego punktu widzenia „minioną epoką” była nowożytność, która trwała do 1918 roku. Tak więc nasza „umowna” złotówka nie została wykonana w minionej epoce. Monety z okresu PRL nie są więc zabytkami, ale jednocześnie posiadając wartość historyczną są przechowywane w muzeach na zasadzie zbiorów numizmatycznych, a kolekcje numizmatyczne podlegają już ochronie jako zabytki.
Jaka jest więc różnica pomiędzy pojęciami „zabytku archeologicznego” i „zabytku”? Odpowiedź na to pytanie częściowo znajduje się w samych definicjach. Ruchomy zabytek archeologiczny to taki przedmiot, co do którego odgórnie (ustawowo) przyjęto, że posiada on wartość historyczną i naukową a jego zachowanie leży w interesie społecznym. Każdy inny przedmiot można uznać za „zwykły” zabytek pod warunkiem, że stanowi świadectwo minionej epoki i jego zachowanie leży w interesie społecznym.
I w tym momencie można powiedzieć, że koło się zamyka. Po części jest to prawda, a ja niestety nie jestem osobą, która rozwiąże problemy związane z nieścisłościami zawartymi w ustawie – cudotwórcą nie jestem. Osoby prowadzące poszukiwania chcą prostych, jasnych i przejrzystych zapisów w ustawie tak, aby nie było żadnych wątpliwości. Prawda jest jednak taka, że nie wszystko da się określić w przepisach, chociaż zapewne w tym przypadku doprecyzowanie pojęcia „zabytku archeologicznego” jest możliwe, a nawet można powiedzieć, że konieczne.
Sytuacja osób prowadzących poszukiwania zabytków nie jest jednak beznadziejna i zapewne potwierdzi to każdy, kto posiada pozwolenie na poszukiwania i współpracuje z konserwatorami zabytków i muzealnikami. Osoby prowadzące poszukiwania pod nadzorem WZK nie mają problemów z określeniem, co jest zabytkiem archeologicznym, a co nim nie jest. Przede wszystkim nadzorowani poszukiwacze potrafią rozpoznać zabytki archeologiczne, a w przypadku ich odkrycia wiedzą, co mają robić i jak z nimi postępować. Skąd ta wiedza wynika? Odpowiedź jest prosta – z praktyki.
Nieprecyzyjne zapisy ustawy wymusiły na konserwatorach i muzealnikach przyjęcie odpowiedniej strategii i praktyki w stosunku do zabytków archeologicznych. Nie wdając się w szczegóły każdy poszukiwacz powinien wiedzieć, że z całą pewnością wszystkie przedmioty wykonane do XV wieku, czyli do średniowiecza są zabytkami archeologicznymi. Przedmioty wykonane w późniejszej epoce teoretycznie (w myśl ustawy) mogą być uznane za zabytki archeologiczne, ale w praktyce nie jest to zjawisko powszechne.
Rozpatrując zagadnienie zabytku archeologicznego musimy brać pod uwagę jeszcze jedną kwestię. Przeglądając fora i profile eksploracyjne odnoszę wrażenie, iż w świadomości poszukiwaczy przeważa taka opinia, że po zgłoszeniu odkrycia zabytku archeologicznego trafia on do muzeum i ginie w czeluściach magazynów. Nie wiem, czy wiedza poszukiwaczy jest taka mała, czy też celowo pomija się pracę jaką w takim przypadku muszą wykonać konserwatorzy i muzealnicy. Każdy poszukiwacz powinien wiedzieć o tym, że uznanie znaleziska za zabytek archeologiczny wiąże się z koniecznością założenia tzw. karty KEZA, czyli Karty Ewidencyjnej Zabytku Archeologicznego. Założenie zaś takiej karty skutkuje naniesieniem na „mapę” AZP miejsca, w którym zabytek został znaleziony, a który od tego momentu staje się miejscem objętym ochroną konserwatorką. Na muzealnikach spoczywa ustawowy obowiązek zakonserwowania i dbania o zabytki archeologiczne w celu zachowania ich dla przyszłych pokoleń. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Aby uświadomić poszukiwaczom, że uznanie jakiegoś przedmiotu za zabytek archeologiczny wcale nie jest takie proste, a przede wszystkim wywołuje pewne konsekwencje. A więc, czy w chwili obecnej dalej wyobrażacie sobie sytuację, że nasza „umowna” złotówka może być uznana za zabytek archeologiczny, że pracownik muzeum założy dla niej kartę ewidencyjną, a konserwator miejsce jej znalezienia naniesie do AZP? Ja takiego przypadku nie znam i szczerze wątpię, aby było to możliwe.
Podsumowując swój artykuł są trzy rzeczy, które każdy poszukiwacz musi wiedzieć o zabytkach archeologicznych:
1. Zabytkiem archeologicznym bez wątpienia jest każdy przedmiot wykonany do XV wieku, a więc do średniowiecza. Przedmioty wykonane w czasach nowożytnych w znacznej części są zabytkami, ale rzadko zabytkami archeologicznymi.
2. Każdy zabytek archeologiczny stanowi własność Państwa. Osoba, która odkryła taki zabytek i przechowuje go w domu, popełnia przestępstwo i naraża się na odpowiedzialność karną.
3. Każdy, kto odkrył przedmiot, co do którego ma podejrzenie, że może być zabytkiem archeologicznym ma obowiązek niezwłocznie o tym powiadomić konserwatora zabytków, a także odpowiednio zabezpieczyć zabytek i miejsce jego odnalezienia.
Mam świadomość, że w powyższym artykule nie wyjaśniłem wszystkich wątpliwości związanych z zabytkami archeologicznymi. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej w niewielkim stopniu pomogłem zrozumieć to zagadnienie zwykłym poszukiwaczom. Wszystkim zainteresowanym tematyką związaną z zabytkami archeologicznymi polecam lekturę wystąpienia dra Macieja Trzcińskiego z 2008 r., dostępną na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Autorem artykułu jest Sebastian Zieliński – pasjonat historii Susza i regionu. Członek „założyciel” Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej. Inicjator utworzenia grupy „Klub Odkrywcy” oraz Izby Historii Regionu w Suszu. Autor tekstów w czasopiśmie „Skarbiec Suski”, twórca internetowego pisma „Śladami Historii”. Na co dzień policjant pełniący służbę w Komisariacie Policji w Suszu.