Gdy w 2015 roku opisałem wyniki badań Siergieja Trifonowa, rosyjskiego historyka, który część swojego życia poświęcił na dokładne prześledzenie ostatniej drogi Bursztynowej Komnaty, podejrzewałem, że sprawa skarbu, którym interesują się wszyscy i na całym świecie, powróci, ale nie przypuszczałem, że tak prędko i w takiej formie. Tym razem do listy miejsc, w których może znajdować się skarb, dopisać można Mamerki, a konkretnie obszar dawnej Kwatery Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych.
20 kwietnia 2016 roku media regionalne, a za nimi media ogólnopolskie, podały informację, że w fundamentach obiektu nr 31 na terenie kompleksu natrafiono na ślad zamurowanego pomieszczenia o wymiarach 3×2 m. Fakt istnienia ukrytej komory – być może nawet o większej powierzchni – potwierdziły badania georadarowe. Na dowód przedstawiono zdjęcie, które sugeruje obecność ukrytego pomieszczenia.
A wszystko zacząć się miało od wizyty w Mamerkach emerytowanego sapera, który w latach ’60 dowodził grupą poszukującą w okolicy Bursztynowej Komnaty lub dzieł sztuki, które miały być ukryte na terenie kompleksu. Ten dysponował informacjami od wartownika, który był świadkiem, jak przed przejściem frontu do Mamerek przyjechał pilnie strzeżony transport. Ładunek – według przekazu – ukryto w podziemiach obiektu nr 31. Gdzie konkretnie? Mimo podjętych prób, nie wiadomo. Sprawy nie rozjaśnił Erik Koch, który według mieszkańców okolicy miał się pojawić w Mamerkach w towarzystwie funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i wskazać na miejsce ukrycia skarbu.
We wrześniu 2015 roku zlecono badania georadarem miejsc wskazanych przez emerytowanego sapera. Natrafiono na ślad pomieszczenia, do którego nikt wcześniej nie dotarł i którego wcześniej nie zlokalizowano. O sprawie poinformowano ełcką delegaturę Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie i lokalne nadleśnictwo. Bez zwłoki przedstawiono też plan działania. W pierwszej kolejności do pomieszczenia wprowadzona zostanie kamera. Jeśli w środku znajduje się jakikolwiek ładunek, wykuty zostanie większy otwór. Póki co odkrywcy czekają na dalsze zalecenia wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Sprawa wydaje się ciekawa, ale mimo wszystko nie wiązałbym jej z Bursztynową Komnatą. Jeśli cokolwiek ukryto w niedużym pomieszczeniu, to mogą to być dzieła sztuki z okolicznych muzeów lub pałaców arystokracji pruskiej, a najprawdopodobniej dokumenty. Póki co z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że na kilka dni udało się przenieść środek ciężkości z Dolnego Śląska na Mazury. Czy na dłużej? Czas pokaże. Będę przyglądać się rozwojowi wydarzeń z nadzieją, że to nie tylko zabieg marketingowy przed zbliżającym się majowym weekendem.