Te dwa skarby wiele łączy. Oba ukryto, gdy Europa ogarnięta była pożarem wojny. Skarb Samsonowa zakopano w sierpniu 1914 roku – w pierwszych tygodniach Wielkiej Wojny. Bursztynową Komnatę trzydzieści lat później, w czasie kolejnego konfliktu, ukryto w podziemiach zamku w Królewcu i tam też widziano ją po raz ostatni. Oba skarby obrosły przez lata wieloma mitami i wciąż czekają na swoich odkrywców. Oba najpewniej na terenie dawnych Prus Wschodnich.
Bursztynowa Komnata i złote ruble generała Samsonowa to dziś najbardziej znane wśród miłośników historii zaginione skarby. Ten pierwszy ewakuowano na początku 1945 roku z Królewca w głąb Rzeszy lub zabezpieczono na terenie dawnych Prus Wschodnich. Miejsce ukrycia, o ile w ogóle skrzynie z Bursztynową Komnatą opuściły stolicę prowincji, pozostaje nieznane. Jej ewentualne odkrycie będzie najprawdopodobniej dziełem przypadku. Inaczej może się stać ze słynnym skarbem Samsonowa.
Część kasy 2 Armii zakopano lub zatopiono, bo tego nie możemy być do końca pewni, w czasie odwrotu wojsk rosyjskich po bitwie pod Tannenbergiem – w lasach na południowych krańcach Prus Wschodnich, najpewniej w okolicach Wielbarka. Ta dość wyraźna wskazówka zadziałała na wyobraźnię tysięcy eksploratorów i poszukiwaczy skarbów, którzy każdego dnia przemierzają mazurskie lasy w poszukiwaniu złota i srebra. A jest czego szukać, bo jeśli legenda o ukryciu kasy 2 Armii jest prawdziwa, na swojego odkrywcę wciąż czeka około 100 kilogramów złotych i srebrnych monet, których – z uwagi na niespodziewaną klęskę 2 Armii – nie rozdysponowano wśród żołnierzy rosyjskich i która – bo nie ma na to jakichkolwiek dowodów – nie opuściła dawnych Prus Wschodnich.
Tak naprawdę nie wiadomo jednak do końca, czy skarb, o którym mowa, to jedynie złote i srebrne monety, czy może też banknoty i papiery skarbowe. Wiadomo jednak, że w miejscach potyczek z sierpnia 1914 roku odkrywano pojedyncze złote ruble. To dowód, że żołd rzeczywiście wypłacany był rosyjskim żołnierzom nie tylko w srebrze, ale też w złocie i że złote ruble podróżowały z 2 Armią.
Bo słynny skarb Samsonowa, to w istocie pieniądze, które miały być przeznaczone na żołd i aprowizację wojsk 2 Armii. Wielka kasa – o czym niewielu wspomina – nie mogła być jednak przetrzymywana w jednym miejscu. I nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale przede wszystkim ze względów praktycznych. Armijna kasa podzielona została na wszystkie rosyjskie korpusy. Jeśli przy generale Samsonowie pozostała jej część, to była to część dla sztabu i najbliższego otoczenia dowództwa 2 Armii.
Czy to właśnie „sztabowe” złoto i srebro obrosło legendą? Najpewniej tak, bo historia mówi o kilku przypadkach odnalezienia mniejszych depozytów, jeszcze w trakcie wojny. Już w sierpniu 1914 roku Niemcom udało się przejąć porzucone bądź ukryte pospiesznie kasy. Znaczne ilości złota i srebra znajdowano też przy rannych rosyjskich żołnierzach lub przy jeńcach. Część złota odnaleziono zaraz po wojnie lub w trakcie poszukiwań prowadzonych w latach trzydziestych przy pomocy rzekomych zaufanych przybocznych Samsonowa, odpowiedzialnych za ukrycie kasy. Ani jednak wtedy, ani – wydaje się – do teraz, nie udało się odnaleźć słynnego złotego skarbu rosyjskiego generała, który – jak mówi legenda – do ostatniej chwili czuwał nad dokładnym ukryciem monet.
Pytanie, czy rzeczywiście skarb w tej postaci istniał, a jeśli tak, to czy nie został już odnaleziony przez współczesnych poszukiwaczy skarbów? Nawet jeśli tak właśnie się stało, to należy zwrócić uwagę na to, jak wiele odkryli ci, którzy podążali śladami generała Samsonowa, jakich przypadkowo odkryć dokonali i ile przy tej okazji odsłonili kart historii.
A może jednak złote ruble generała Samsonowa wciąż czekają w mazurskich lasach na swojego odkrywcę? I nie tylko one, bo w miejscach, w których nie stanęła jeszcze stopa wytrwałego poszukiwacza, skarbów 2 Armii może być tam zdecydowanie więcej…