3 C
Warszawa
sobota, 25 stycznia, 2025

Przychodzi X-terra do lekarza

-

W życiu każdego poszukiwacza skarbów przychodzi, niestety, taki moment, że wykrywacz zaczyna szwankować. Nic w tym dziwnego – detektor, jak każdy inny sprzęt, zużywa się i niszczy. Dotyczy to przede wszystkim najnowszych konstrukcji, naszpikowanych elektroniką i w pełni zautomatyzowanych, a przez to bardzo wrażliwych na niekorzystne warunki atmosferyczne. Doświadczenie pokazuje, że zepsuć się może wszystko i wszędzie, a najczęściej w najmniej spodziewanym momencie. Co zrobić, gdy tak się stanie? Odpowiedź jest jedna: jeśli wystarczy zamówić części zamienne, zróbcie to, jeśli natomiast macie problemy z elektroniką – oddajcie sprzęt w ręce fachowca.

W moim przypadku było marnie od samego początku. W 2010 roku zakupiłem detektor Minelab X-terra 705. Po kilku miesiącach intensywnego użytkowania najpierw popękały plastikowe śruby mocowania cewki, później – samo mocowanie. W ciągu ostatnich kilku lat spawane było już cztery razy, co wiązało się zawsze z kilkudniową przerwą w poszukiwaniach. Przy pierwszej usterce tego typu, gdy wykrywacz objęty był jeszcze serwisem gwarancyjnym, skontaktowałem się z dystrybutorem, od którego zakupiłem wykrywacz. Okazało się jednak, że naprawa cewki zająć może nie mniej jak dwa tygodnie, a to oznaczałoby nie mniej jak dwa tygodnie bez wykrywacza. Po kilku kolejnych awariach, poirytowany kupiłem nową cewkę. Standardową 10,5” DD 7,5 kHz zamieniłem na NEL Tornado 12×13. Jak się okazało, wpłynęło to nie tylko na jakość, ale też skuteczność poszukiwań.

Nowej cewki używam od początku zeszłego roku. Póki co obyło się bez awarii. Kilka tygodni temu – niezależnie od dobrze sprawującej się cewki – pojawiły się jednak problemy z elektroniką. Wykrywacz zaczął się wzbudzać i rozstrajać. Pojawiły się też wątpliwości, czy sięga tak głęboko i precyzyjnie, jak kiedyś. Jakby tego było mało, podczas ostatniej wyprawy pękł podłokietnik. Postanowiłem oddać sprzęt w ręce fachowca, by naprawił go jak najszybciej.

Zacząłem od analizy rynku. Po lekturze kilkunastu wątków na zaprzyjaźnionych forach internetowych, wybrałem trzy podmioty, zajmujące się serwisem wykrywaczy metali. Pierwszy z nich to “ProScan” – firma specjalizująca się w serwisie detektorów firmy White’s Electronics (wiele lat temu “ProScan” pomógł mi nieodpłatnie w naprawie mojego pierwszego wykrywacza “Beachcomber” firmy Savo Electronics, którą wchłonął później White’s). “ProScan” zajmuje się też innymi wykrywaczami produkcji zachodniej, między innymi sprzętem Fishera i Minelaba. Siedziba firmy znajduje się w Gliwicach. “ProScan” posiada też swoją filię w Szkocji.

Druga firma, która zwróciła moją uwagę, to gdańska “Coils”, będąca jednocześnie autoryzowanym dystrybutorem cewek NEL. Poza sprzedażą cewek do różnych modeli detektorów, specjalizuje się w szybkich naprawach wykrywaczy metali firm: Garrett, Minelab, White’s, Fisher, Tesoro, Teknetics, Bounty Hunter, XP i Cscope.

Trzeci serwis prowadzony jest przez firmę “Taktyk”. Firma świadczy usługi w zakresie serwisu pogwarancyjnego wykrywaczy metali marek: Lorenz, Pulse Star, Cscope, Fisher, Teknetics, Garrett, White’s, Minelab, Tesoro i XP. Posiada bogaty asortyment części zamiennych. Co ciekawe, “Taktyk” zajmuje się też modyfikacjami wykrywaczy. Według przedstawicieli firmy pozwala to na zwiększenie zasięgów, poprawienie funkcjonalności i na lepsze zabezpieczenie detektora przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.

Opinie użytkowników o wszystkich trzech serwisach były pochlebne. Zdecydowałem się na wysyłkę mojej X-terry 705 do Gdańska. Z prostego powodu – tam mam bliżej niż do Gliwic czy Kościana. Po wypełnieniu zgłoszenia serwisowego, ustaleniu wstępnej kwoty serwisu i wymiany kilku części, zapakowałem wykrywacz i zamówiłem kuriera. O efektach przeglądu i naprawy poinformuję, gdy tylko X-terra trafi z powrotem w moje ręce.


Ostatnio dodane

Nie przegap

Musisz przeczytaćpolecane
teksty wybrane dla ciebie