9,3 C
Warszawa
wtorek, 15 października, 2024

Polska badaczka próbuje odkryć zapomnianą kartę I wojny światowej

-

Zdawałoby się, że o dwóch największych konfliktach zbrojnych XX wieku wiemy już wszystko. Tymczasem nadal mgłą tajemnicy owiane są walki na froncie wschodnim podczas I wojny światowej. Właśnie dlatego trwa pierwszy na terenie Polski szeroko zakrojony archeologiczny program badawczy dotyczący Wielkiej Wojny.

To temat drażliwy. W bratobójczej walce zginęło ok. pół miliona spośród ok. 2-3 milionów Polaków wcielonych do armii zaborców w czasie I wojny światowej (1914-1918). Jednocześnie na ziemiach dzisiejszej Polski wciąż spoczywają szczątki setek tysięcy poległych wówczas żołnierzy.

Dr hab. Anna Zalewska, historyk i archeolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, próbuje przywrócić wiedzę i pamięć o odcinku frontu wschodniego w rejonie Rawki i Bzury, który przebiegał w tym miejscu od grudnia 1914 do lipca 1915 roku. Zdaniem badaczki walki, jakie stoczono przed stu laty na terenie centralnej Polski, są niemal nieobecne w historiografii. Celem projektu sfinansowanego przez Narodowe Centrum Nauki jest zarówno wzbogacenie wiedzy historycznej o życiu i śmierci żołnierzy w okopach, jak i zaktualizowanie wyobrażeń o działaniach zbrojnych i o ich następstwach przez dookreślenie stanu przemian pobitewnego krajobrazu. Co to oznacza?

„Pod koniec 1914 roku rejon Rawki i Bzury stał się ostatnim rosyjskim bastionem zagradzającym Niemcom drogę do zdobycia Warszawy. Toczyła się tu krwawa, wyniszczająca wojna pozycyjna, w efekcie której poległo dziesiątki tysięcy żołnierzy, całkowicie zrównano z ziemią wiele wsi i wyhamowano rozwój kilku miasteczek i miast. Badamy materialne i społeczne tego następstwa. Część naszych badań polega na korelacji danych historycznych, archeologicznych i przestrzennych. Są jednak aspekty absolutnie nie reprezentowane w źródłach pisanych, które ukazać można jedynie poprzez archeologię” – wyjaśnia PAP dr hab. Anna Zalewska

Stąd nazwa projektu „Archeologiczne Przywracanie Pamięci”(APP) i potrzeba przeprowadzenie na byłym polu bitwy badań nieinwazyjnych, w tym powierzchniowych i geofizycznych oraz inwazyjnych, tj. wykopaliskowych, o ograniczonym zakresie. Jak wyjaśnia dr hab. Zalewska, wszystko po to, aby przy jak najmniejszej ingerencji w zastany krajobraz, z jednej strony zlokalizować nieoznakowane miejsca spoczynku poległych w boju żołnierzy, z drugiej zaś strony, by wzbudzić refleksję o znoju i codzienności żołnierzy i cywili w czasie I wojny.

Według badaczki badania te pozwolą sprowadzić nasze myślenie o I wojnie światowej z poziomu ogólnego, czyli ciągu bitew toczonych przez anonimowe masy żołnierzy, do poziomu historii konkretnego człowieka.

Moim zdaniem archeologia może przyczynić się również do domknięcia pewnych traum z przeszłości i nieco ułatwić nasze bycie obok tego, co pozostało po wielkich wojnach XX wieku, które przetoczyły się przez nasze ziemie. To bolesne historie, ale wierzę, że wzbogacające nas wewnętrznie. Ponadto Wielka Wojna to nie tylko ogólnoludzkie, ale też niestety nasze osobiste dziedzictwo, mimo że w czasie, kiedy się rozgrywała, Polska na mapach nie istniał – przekonuje badaczka.

Projekt APP wpisuje się w ciągle niszową w Polsce archeologię współczesności. Dotychczas żadna z krajowych uczelni nie kształci swoich adeptów pod kątem badania metodami archeologicznym reliktów historii współczesnej. Jest to powszechne w Anglii, Francji, czy Belgii. Żadne też inne XX-wieczne pola bitewne w Polsce nie są też przedmiotem planowych badań archeologicznych.

„Kluczowy zarzut ze strony sceptyków archeologii współczesności towarzyszący badaniom materialnych pozostałości XX wieku brzmi – przecież wszystko wiemy! Taki argument mogą podnosić tylko ci, kompletnie nieświadomi specyfiki historii ubiegłego wieku. Często to właśnie ślady materialne dowodzą tego, jak wiele starano się zatrzeć, ukryć, pominąć, zapomnieć” – uzasadnia dr hab. A. Zalewska.

Stąd między innymi zasadność i wyjątkowość badania pozostałości materialnych po linii frontu w rejonie Rawki i Bzury. „To tu na terenie Puszczy Bolimowskiej i w jej okolicy po raz pierwszy na froncie wschodnim użyto gazów bojowych – o czym źródła historyczne niemal kompletnie milczą” – podkreśla Zalewska. Najpierw w styczniu 1915 roku Niemcy po raz pierwszy w historii użyli tu substancji drażniąco-łzawiących w sytuacji bojowej. Potem, w maju 1915 roku, również tu odbył się największy w czasie I wojny światowej atak gazowy – jednocześnie wypuszczono 240 ton trującego chloru. W jego wyniku zatruciu gazem uległo ok. 10 tysięcy żołnierzy armii rosyjskiej. Badaczka uważa, że nie jest przypadkowe, że wiedza ta nie jest powszechna.

Sceptycy wątpili w to, że archeolodzy jeszcze cokolwiek odnajdą nad Rawką i Bzurą. „Poszukiwacze militariów masowo, na przestrzeni ostatnich dekad przeczesywali ten rejon z wykrywaczami metalu. Wykopali wiele reliktów po Wielkiej Wojnie, niszcząc przy tym wiele bezcennych informacji. Z drugiej strony mówiono nam, żeby specjalnie nie dzielić się wiadomościami o szczegółowych wynikach badań, bo naszym śladem pójdą… właśnie poszukiwacze” – dodaje dr hab. Zalewska.

Jednak w opinii pomysłodawczyni projektu zespół APP skutecznie dowodzi tego, jak wiele da się jeszcze opowiedzieć czerpiąc z „archiwum ziemi”, zwłaszcza na temat wojennej codzienności sprzed 100 lat. W ten sposób można się dowiedzieć, jak ówczesny żołnierz walczył, żył i umierał tkwiąc miesiącami w okopach oraz jak jego znój oraz decyzje jego przełożonych odbijały się na lokalnej ludności.

„Nasza rola jako archeologów współczesności zdecydowanie różni się od klasycznej wizji badacza najstarszej historii człowieka. Jesteśmy bardziej mediatorami teraźniejszości z przeszłością niż demiurgami prawd objawionych, których nie da się zweryfikować. Wiele daje nam kontakt z miejscową ludnością. To wyjątkowi, pracowici ludzie, którzy stopniowo i coraz chętniej dzielą się z nami wiedzą o dotychczas wypieranej z pamięci wojnie i jej pozostałościach” – wyjaśnia badaczka. Jej zdaniem dzięki kontaktowi z lokalną ludnością i dotychczasowym wynikom badań wydarzenia sprzed 100 lat, w wielu miejscach, zwłaszcza w Puszczy Bolimowskiej i w jej okolicy, w pewnym sensie wciąż trwają.

Według kierownik projektu APP setna rocznica rozpoczęcia konfliktu pozytywnie wpłynęła na poznanie kolejnych wątków Wielkiej Wojny. Przyznaje jednak, że działania powołanego przez nią zespołu są jedynie kroplą w morzu potrzeb – na terenie obecnej Polski spośród 400 tys. niemieckich żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej nie odnaleziono szczątków około jednej czwartej, czyli 100 tys. osób. Danych o zaginionych w boju i nie pochowanych ze strony armii rosyjskiej brak. Jak wskazują badania zespołu APP szczątki wielu z nich spoczywają często tuż pod ściółką leśną. Tylko w rejonie Rawki i Bzury po obydwu stronach zginęło od 80 do 100 tys. żołnierzy. Tylko część z nich pochowana została na wojennych cmentarzach.

„Materialne pozostałości konfliktów XX wieku są poruszającym przedmiotem badań archeologicznych. Są ściśle związane z często wciąż żywą pamięcią jednostek o niespokojnych czasach i historiach rodzinnych. Mogą też stać się asumptem do pogłębionej refleksji współczesnych nad czasami wojny i wartością życia w pokoju. Te pozostałości są również dowodem na to, że po wszystkim pozostaje ślad materialny, często zaświadczający również o tym, co bolesne, niewygodne, wyparte, zapomniane, zacierane. Jako archeolodzy, możemy z tych śladów uczynić wartościowe społecznie przestrogi, potencjalne lekcje empatii dla poszkodowanych i niechęci dla wywołujących konflikty” – kończy dr hab. A. Zalewska.

Więcej informacji o projekcie: http://www.archeomemory.pl/

źródło: PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski, fot. A. Zalewska


Ostatnio dodane

Nie przegap

Musisz przeczytaćpolecane
teksty wybrane dla ciebie