Parowiec Karlsruhe wyruszył w ostatnią podróż z Pilawy 12 kwietnia 1945 roku. I ślad po nim zaginął. Teraz natrafili na niego Polacy z ekipy Baltictech, wzbudzając olbrzymią sensację w całej Europie. Jak informują, wrak jest praktycznie nietknięty.
Ale to nie wszystko, bo z informacji, które zostały udostępnione mediom wynika, że w ładowniach parowca odkryte zostały pojazdy wojskowe, porcelanę oraz wiele skrzyń z nieznaną póki co zawartością.
Jak wyglądała ostatnia droga parowca Karlsruhe? Statek wyruszył z Pilawy 12 kwietnia 1945 roku. Wiadomo, że był ostatnim statkiem, który opuścił Królewiec przed zajęciem przez Rosjan.
Według historyków Karlsruhe zabrał ze sobą na pokład 1083 osób, głównie uciekinierów z Prus Wschodnich i aż 360 ton ładunku. Dzień po wypłynięciu z Pilawy parowiec został zatopiony. Uratowało się niecałe 100 osób. Lokalizacja wraku nie była do tej pory znana.
30 września o odkryciu wraku poinformowała polska ekipa Baltictech. Polscy nurkowie poinformowali, że wrak spoczywa na głębokości 88 metrów na północ od Ustki.
To, co wzbudziło największe zainteresowanie mediów, które od kilku dni masowo przedrukowują informacje o zlokalizowaniu wraku, jest kwestia zawartości skrzyń. Już teraz pojawiają się domysły. Atmosferę podgrzewają sami członkowie Baltictech, pisząc: “Nie chcemy się nakręcać, ale jeśli Niemcy mieli wywieźć Bursztynowa Komnatę poprzez Bałtyk, to Parowiec Karlsruhe był dla nich ostatnią szansą…”.
W skład ekipy Baltictech wchodzą Tomasz Stachura, Tomasz Zwara, Marek Cacaj, Łukasz Pastwa, Jacek Kapczuk, Łukasz Piorewicz, Piotr Lalik, Daniel Pastwa, Krzysztof Wnorowski i Kamil Macidłowski.
red. www.zdziennikaodkrywcy.pl