„Zdawało mi się, że na całym świecie nie ma tyle kawalerii, ile tam było” – zameldował po zakończeniu lotu w okolicach Humania amerykański porucznik George Marter Crawford, ten sam, który 10 maja 1920 roku zasłynął zatopieniem bolszewickiego statku na Dniestrze. Na służącym w polskim wojsku Amerykaninie widok tysięcy Kozaków ze słynnej 1 Armii Konnej Siemiona Michajłowicza Budionnego musiał rzeczywiście zrobić ogromne wrażenie. Tak niesamowitych a jednocześnie przerażających obrazów walczącym po polskiej stronie w wojnie polsko-bolszewickiej Amerykanom nie dostarczały nawet najtrudniejsze miesiące spędzone na zachodnim froncie I wojny światowej.
George Marter Crawford był jednym z najbardziej zasłużonych amerykańskich pilotów, którzy – jak napisano w księdze pamiątkowej Ku czci poległych lotników – “wiedzeni szlachetną ideą przybyli do Polski – zmagającej się o swoje istnienie, by zdokumentować czynem wdzięczność swego Narodu za udział Synów Polski i Ameryki – Kościuszki i Pułaskiego – w wojnie o Niepodległość Stanów Zjednoczonych”. To on 25 maja 1920 roku uprzedził polskie dowództwo o ciągnącej na zachód 1 Armii Konnej, by już w kolejnych tygodniach walki po zestrzeleniu dwukrotnie uchodzić z rąk radzieckiej kawalerii. Obok niego magazynki nad głowami radzieckich żołnierzy wypróżniało 15 innych Amerykanów. Trzech z nich straciło życie, pełniąc ofiarną służbę dla Polski. Każdy z nich miał istotny wpływ na przebieg działań wojny. Wszystkim należy się własne miejsce w polskiej historii.
Zanim amerykańscy lotnicy stanęli przed obliczem Józefa Piłsudskiego, który w trakcie pierwszego spotkania miał im rzekomo powiedzieć „pokażcie, co umiecie”, myśl o pomocy Polakom walczącym z bolszewikami dojrzewała powoli w Paryżu. To stolica Francji, w której po zakończeniu I wojny światowej stacjonował Amerykański Korpus Ekspedycyjny, była pierwszym punktem podróży do Polski Meriana Caldwella Coopera, lotnika, który w latach trzydziestych zasłynął jako twórca głośnej hollywoodzkiej produkcji „King Kong”. Cooper trafił do Lwowa, gdzie wraz z innymi ochotnikami, ale chyba sam aż z takim zaangażowaniem, pomagał mieszkańcom miasta w ramach pomocy zniszczonej wojną Europie. To właśnie we Lwowie poznał generała Tadeusza Rozwadowskiego i to jemu pierwszemu powiedział, że jest gotów walczyć przeciwko bolszewizmowi. Rozwadowski, podobnie jak później Piłsudski, pozytywnie odniósł się do propozycji amerykańskiego lotnika.
W połowie 1919 roku Cooper pojawił się w Paryżu, by zebrać grupę lotników, którzy gotowi byliby przebyć pół Europy i walczyć w szeregach wojsk sojusznika Stanów Zjednoczonych. Już we wrześniu tego roku pierwsza grupa ośmiu amerykańskich lotników przybyła do Polski. Lotnicy przydzieleni zostali do 7 Eskadry Myśliwskiej, stacjonującej na lotnisku pod Lwowem. Jeszcze w tym samym roku eskadra przyjęła nazwę 7 Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Dowódcą eskadry został Cedric Fauntleroy, jego zastępcą zaś Merian Cooper. Co ważne, wieści o udziale Amerykanów w wojnie polsko-bolszewickiej prędko dotarły do Stanów Zjednoczonych, gdzie wzbudziły propolskie sympatie.
Dowódca podzielił wkrótce eskadrę na dwie grupy – „Kościuszko” i „Pułaski”. Zaprojektowano też godło, które w niedługim czasie znalazło się na wszystkich samolotach eskadry – od sierpnia 1919 roku eskadra dysponowała przede wszystkim zakupionymi w Austrii przez Wojsko Polskie nowymi maszynami Albatros D.III (Oef). Autorem godła był pilot Elliot Chess. Przedstawiało ono trzynaście gwiazd i trzynaście pasów oraz maciejówkę z pawim piórem na tle skrzyżowanych kos, będących symbolem Powstania Kościuszkowskiego.
Jednostka, w której służyli amerykańscy ochotnicy, mimo ogromnego zapału, nie mogła jednak liczyć na starcia z lotnictwem radzieckim. Używano jej natomiast do rozpoznania i nalotów na cele naziemne, transporty i pociągi pancerne. W kwietniu 1920 roku eskadrę przeniesiono na lotnisko w Połonnem, bliżej frontu. W tym samym miesiącu piloci rozpoczęli liczne naloty szturmowe na wojska bolszewickie. W maju tego roku do eskadry dotarły nowe jednomiejscowe włoskie samoloty myśliwskie Ansaldo A-1 Balilla.
W czasie wyprawy na Kijów 7 Eskadra Myśliwska zapewnić miała piechocie rekonesansowe i bojowe wsparcie lotnicze. Amerykańscy piloci pomogli między innymi w zdobyciu Berdyczowa. W czasie walk o miasto, w trakcie ostrzeliwania wycofującego się radzieckiego pociągu pancernego, ranny został porucznik Edwin L. Noble, pierwszy zresztą kawaler Krzyża Orderu Virtuti Militari spośród amerykańskich pilotów. Jego odważny atak umożliwił uwolnienie przewożonych pociągiem polskich jeńców. On sam jednak do latania już, niestety, nie powrócił. Podobnych brawurowych akcji Amerykanie podejmowali jednak zdecydowanie więcej. 31 maja 1920 roku podczas jednego z lotów rozpoznawczych Cedric Fauntleroy dostrzegł radzieckich żołnierzy podkładających ładunki wybuchowe na trasie przejazdu polskiego pociągu pancernego. W sobie znany tylko sposób zatrzymał skład i poinformował Polaków o zasadzce, wybijając później zaskoczonych bolszewików. Za ten wyczyn Cedric Fauntleroy otrzymał Krzyż Orderu Virtuti Militari z rąk samego Marszałka Piłsudskiego.
Wyprawa na Kijów zakończyła się zajęciem miasta 3 maja. Lotnicy założyli nową bazę niedaleko Kijowa, w Białej Cerkwi. Pozostali tam do ewakuacji, która nastąpiła w końcu maja 1920 roku. Losy wojny odwróciły się. Rosjanie ruszyli z kontrofensywą, a Amerykanie stanęli do walki z nowym wrogiem – kawalerią Budionnego. Po kolejnych zmianach lokalizacji baz, 23 czerwca eskadra znalazła się z powrotem na lotnisku Lewandówka pod Lwowem. Wkrótce Fauntleroy awansował a nowym dowódcą 7 Eskadry Myśliwskiej został Merian Cooper, który 13 lipca nie wrócił z lotu i dostał się do niewoli, z której uciekł kilka miesięcy później, docierając po morderczym marszu w kwietniu 1921 roku do Rygi. 15 lipca 1920 roku zginęło dwóch amerykańskich pilotów, inni stracili w walce maszyny. Mogło się wydawać, że pilotów powoli opuszczało szczęście. Ci, którzy nadal walczyli, bacznie obserwowali ruchy wojsk bolszewickich z powietrza.
Losy wojny jednak powoli odwracały się na korzyść Polski, ostatecznie rozstrzygając się pod Warszawą. Po sierpniu 1920 roku eskadra wykonywała już tylko loty rozpoznawcze. Mimo pozornego spokoju, 31 sierpnia 1920 roku w czasie próbnego lotu zginął kolejny amerykański pilot. Pochowano go, obok dwóch pozostałych ofiar eskadry, na Cmentarzu Obrońców Lwowa, gdzie w 1925 roku odsłonięto pamiątkowy pomnik poświęcony amerykańskim żołnierzom. W 1944 roku Armia Czerwona najpierw zniszczyła znajdująca się na nim płaskorzeźbę, by w 1971 roku zniszczyć pomnik całkowicie. Ostatni raz lotnicy brali udział w walce 23 września. Wkrótce Amerykanie uhonorowani zostali przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, a ich ofiarność wobec sojusznika na zawsze przeszła do polskiej historii.
Mit o amerykańskich pilotach wypróżniających magazynki nad głowami bolszewików była niezwykle żywa przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego. Podsycały go publikacje prasowe, książkowe a także produkcje filmowe. 10 kwietnia 1930 roku miała miejsce premiera najdroższej polskiej przedwojennej superprodukcji filmowej „Gwiaździsta eskadra”, wyreżyserowanej przez Leonarda Buczkowskiego. Wszystkie kopie filmu zostały, niestety, zniszczone przez Rosjan po 1945 roku. 75 lat po premierze „Gwiaździstej Eskadry”, Zbigniew Kowalewski nakręcił film dokumentalny opowiadający o amerykańskich pilotach. Jako ostatni hołd oddał im Jerzy Hoffmann w swoim najnowszym filmie „1920 Bitwa Warszawska”. W 2014 roku w Ossowie odsłonięto tablicę poświęconą amerykańskim pilotom z Brygady Kościuszkowskiej.