9,3 C
Warszawa
wtorek, 15 października, 2024

Na “gościnnych występach” pod Toruniem. Znalezisk nie było, ale też było… fajnie!

-

Lubię to, co poszukiwacze nazywają “gościnnymi występami”. “Gościnne występy” to jednodniowe kopanie poza swoim terenem, najczęściej na zaproszenie innej grupy. To zawsze okazja, by poznać nowych ludzi i porozmawiać z nimi, a przede wszystkim, by pokopać na nowym obszarze i zdobyć nowe doświadczenia terenowe.

Nowa okolica to nowe, inne znaleziska i nowe doświadczenia terenowe. To ciekawe, że są tereny we współczesnej Polsce, gdzie nie ma szans na znalezienie monet z okresu II RP. Takim przykładem jest większa część województwa warmińsko-mazurskiego. Raz w życiu znalazłem 5 groszy i to w lesie, blisko starej granicy. Z drugiej strony to, co na Warmii i Mazurach jest popularne, weźmy dla przykładu monety pruskie, nie musi takie być w województwie kujawsko-pomorskim. Dlatego fajnie jest czasem zmienić miejsce, krajobraz, okolicę i ruszyć na “gościnne występy”.

W kilkuosobowej grupie udaliśmy się pod Toruń, konkretnie w okolice Cierpic. Okolica niezwykle ciekawa, przede wszystkim z uwagi na Strugę Zieloną, która dawniej stanowiła granicę posiadłości krzyżackich. Ciek ten przez wieki wykorzystywany był przemysłowo, do napędzania młynów wodnych. A tam, gdzie funkcjonowały młyny, tam zawsze pojawiają się ciekawe znaleziska, głównie monety. Ale swoje w tym miejscu zrobiły też stare przeprawy oraz samo sąsiedztwo Wisły i Torunia.

W drodze do Cierpic

Dlatego okolica ta eksplorowana była od lat. Jeden z kolegów powiedział mi: “Ten teren był już przekopany piętnaście lat temu. Nic tu nie znajdziemy”. Mimo to ruszyliśmy w las, pamiętając o sukcesie Arkadiusza Kurija sprzed miesiąca (o którym piszę krótko niżej) i opowieściami o odkryciach depozytów monet sprzed lat. Wcześniej jednak należało się rozmówić.

Sama odprawa, zajmująca zwykle, przy okazji zorganizowanych badań, około 30 minut, tu ograniczona była, z wiadomych względów, do minimum. W zasadzie jedynym akcentem przed wejściem do lasu było wyróżnienie Arkadiusza Kurija, odkrywcy 156 zdobionych fragmentów uprzęży końskiej z wczesnej epoki żelaza, wykrywaczem ufundowanym przez firmę RUTUS (brawa dla polskiego producenta za docenienie odkrycia detektorysty, o którym pisały media na całym świecie).

Arkadiusz Kurij, odkrywca uprzęży końskiej, z wykrywaczem marki Rutus

Znalezisk, co wielu przewidywało, jednak nie było, ale, jak się okazało, nie znaleziska były w tym przypadku najważniejsze, a możliwość spotkania, rozmów i wymiany doświadczeń z innymi poszukiwaczami, które odbywały się raczej w lesie, w małych, dwu lub trzyosobowych grupach. Żeby być precyzyjnym – nie było spektakularnych znalezisk, a jedynie pojedyncze trafienia. I tak: przy mnie jeden z poszukiwaczy wyjął z ziemi szóstaka Jana III Sobieskiego, inny natrafił na guzik napoleoński, ja sam znalazłem jedynie 1 grosza bitego dla Prus Południowych z końca XVIII wieku, którego zdjęcie ilustruje cały tekst.

Przechadzając się po dolinie Strugi Zielonej, wdrapując się na strome skarpy, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w przeszłości rzeczywiście okolica ta musiała być pełna monet i innych znalezisk z różnych epok. Pewnie i teraz znaleźć można tam jeszcze pojedyncze ciekawe monety, w miejscach, do których nie udało się poszukiwaczom dotrzeć.

Niedzielne spotkanie zakończyło się krótką, ale cenną prelekcją archeologa. Niektórzy uczestnicy skorzystali także z możliwości przetestowania wykrywacza Garrett Ace Apex, o co zadbał sklep www.odkrywcahistorii.com. Wszyscy uczestnicy niedzielnych badań otrzymali na pamiątkę książki “Zapiski Hansa Heinricha”, a autorzy najciekawszych znalezisk ponadto zestawy użytecznych gadżetów.

I jeszcze jedna refleksja na koniec. Miło patrzeć, jak ojcowie zabierają w teren swoje dzieci. Jeden z nich wręczył dziś nawet swojemu synowi pierwszy wykrywacz.

Organizatorem badań nad Strugą Zieloną była Grupa Historyczno-Eksploracyjna “Weles”.


Ostatnio dodane

Nie przegap

Musisz przeczytaćpolecane
teksty wybrane dla ciebie