Próby powołania federacji poszukiwaczy podejmowane były już w przeszłości, jednak nie przynosiły one żadnych efektów. Tym razem inicjatorzy zapowiadają, że będzie inaczej. I musi być, bo to być może już ostatni moment na wyłonienie grupy, która będzie reprezentować interesy polskich detektorystów, walczyć o ich prawa, ale też prawo egzekwować. Nie tylko wobec urzędów, które często ignorują poszukiwaczy, ale też wobec ich samych.
zdziennikaodkrywcy.pl: – 18 listopada podjęta zostanie próba założenia federacji stowarzyszeń skupiających detektorystów i poszukiwaczy. Poprzednie próby powołania do życia takiej organizacji z wielu względów nie udawały się. Jak sądzisz, dlaczego? I dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Sławomir Stańczak: – Tak, w ostatnich latach to druga próba. Tworzenie takiego związku stowarzyszeń i fundacji to długi i trudny proces. Pojawia się wiele emocji w środowisku detektorystów działających poza systemem zrzeszeń. Bo przecież ich jest około 80 tysięcy, a organizacji nie więcej niż 40. Dużo organizacji zachowuje też najzwyczajniej dystans do tej inicjatywy, obserwując z boku co się wydarzy. To naturalne, bo przecież nikt nie wie jak prężna będzie federacja i w końcu jakie będą dalsze losy “rynku” związanego z detektoryzmem w kraju.
– Z czyjej inicjatywy odbędzie się listopadowe spotkanie w Gnieźnie?
– To naturalny proces kontynuacji zapoczątkowanych jeszcze w 2016 roku działań, które z powodu prozaicznego czynnika ludzkiego nie zostały nigdy sfinalizowane. W ostatnich miesiącach w mediach społecznościowych powstała grupa tematyczna, w której udało się skrzyknąć 22 organizacje z terenu całego kraju. A ja jedynie podjąłem się funkcji realizatora idei powołania Federacji.
– Kto do tej pory potwierdził udział w spotkaniu założycielskim? Ile osób pojawi się w Gnieźnie?
– Swój udział potwierdziły 23 organizacje niemal z całej Polski. Łącznie będzie nas około 70 osób. Chętnych było dużo więcej, jednak ważnym jest to, że w spotkaniu mogą brać udziału tylko osoby delegowane przez prawnie działające organizacje pozarządowe. Jest to przecież wyłącznie spotkanie techniczne – założycielskie.
– Jest już gotowy statut federacji. Z całej Polski napływają propozycje zmian i poprawek. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych punktów zakłada, że członkami federacji będą mogły być jedynie osoby zrzeszone w organizacjach pozarządowych. Gdzie jest więc miejsce na tzw. “wolnych strzelców”? I grupy nieformalne, jak np. moja “Iławska Grupa Poszukiwawcza”?
– To założenie jest związane z samą formą prawną federacji, która najzwyczajniej jest związkiem stowarzyszeń. Nie wyobrażam sobie, by zarząd federacji nie był otwarty na współpracę z poszukiwaczami niezrzeszonymi oraz tymi działającymi w strukturach różnych grup i klubów. Ważnym jest, by te osoby akceptowały założenia federacji, nasze standardy i najzwyczajniej nam chciały pomóc.
– Wiele osób porusza również kwestię komercjalizacji działań federacji. Z drugiej strony jednak środki do funkcjonowania tak dużej organizacji będą potrzebne. Co odpowiedziałbyś tym osobom, które podważają sens istnienia federacji w proponowanym kształcie?
– Na spotkaniu zostaną zaprezentowane propozycje konkretnych rozwiązań zmierzających do finansowania naszej działalności. Trzeba zdawać sobie sprawę, że skoro mamy realizować postawione przed sobą cele statutowe i oczekiwania naszego środowiska, musimy być konsekwentni i zaradni. Powstaje federacja, na którą liczy kilkadziesiąt tysięcy obywateli tego kraju. Działalnością w stylu “może kiedyś w wolnym czasie po pracy” tego nie osiągniemy.
– W dyskusjach na temat powołania federacji wielokrotnie zaznaczałeś, że to ostatni moment na stworzenie organizacji, która będzie reprezentować interesy polskich detektorystów. Dlaczego? Czy poza zmianami w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, która wchodzą w życie 1 stycznia, spodziewasz się większych rewolucji?
– Jesteśmy jedynymi w Polsce hobbystami, liczniejszymi nawet od myśliwych, którzy nie mają swojej ustawy, reprezentacji wyznaczonej do konsultacji i uzgadniania założeń prawnych z administracją publiczną. Od przyszłego roku planowane są prace nad tzw “dużą reformą” ustawy o ochronie zabytków. Do tego procesu będziemy już przygotowani.
– Uważasz, że środowiska muzealne i naukowe będą liczyć się ze zdaniem federacji?
– Na co dzień większość z nich jawnie lub półjawnie z nami współpracuje. Z całego kraju płyną doskonałe przykłady współpracy detektorystów z muzealnikami, archeologami. Uważam, że samo pojawienie się federacji będzie dla wszystkich sygnałem, że dorośliśmy do wyjścia już z kąta, gdzie nas za karę wstawiono i stania się pełnoprawnym, licznym i zjednoczonym partnerem w ustaleniach na temat systemu ochrony zabytków w Polsce.
Sławomir Stańczak, z wykształcenia historyk, prowadzi własną działalność gospodarczą. Od 15 lat trener oraz ekspert zajmujący się oceną projektów ze środków unijnych, EOG oraz krajowych. Z sektorem pozarządowym związany od 1999 roku. Prezes Lubuskiej Grupy Eksploracyjnej “Nadodrze”, Lokalnej Grupy Działania “Między Odrą a Bobrem” oraz wiceprezes Lubuskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Pierwszy wykrywacz zakupił w 2008 roku.