Najczęstszą refleksją po cotygodniowej lekturze rosyjskiego klads.org jest: “a gdyby to przytrafiło się właśnie mi?”. Co bym zrobił, gdyby przytrafiłoby mi się takie odkrycie, jak bym się zachował, czy byłbym w stanie kontrolować swoje emocje? Każdy z nas ma swoją Troję, mniejszą lub większą, i każdy z nas wie, że w chwili dokonania odkrycia podekscytowanie potrafi zawładnąć znalazcą bez reszty.
Prawie każdemu z nas przytrafiło się prostować monetę chwilę po jej wyjęciu z ziemi. Znam przypadki, gdy na moich oczach kruszyły się szpile czy zapięcia odznak, bo znalazca niezwłocznie sprawdzał lub – jak później tłumaczył – “był zmuszony przez siłę wyższą”, czy można je rozruszać. Na nic były porady: “poczekaj”, “nie rób tego”. Każdy, kto choć raz tego spróbował, wie jednak, że to najkrótsza droga do bezpowrotnego zniszczenia znaleziska. Tu trzeba uczyć się na błędach i zrozumieć, że są sposoby na to, by w odpowiednich warunkach wydobyć ze znaleziska jego dawny blask. Pośpiech w chwilach euforii nie jest najlepszym doradcą, ale co począć, gdy ciekawość wygrywa? To przecież ona w głównej mierze pchnęła nas niegdyś do poszukiwań… Ja sam mam na swoim sumieniu jednego zgiętego szóstaka Jana Kazimierza. Raz spróbowałem i na zawsze pozostały mi dwa trojaki. Prawie nic nie warte XVII-wieczne srebrne siekańce.
Piszę o tym sprowokowany przez autorów klads.org, którzy przytoczyli historię odkrycia na Ukrainie ceramicznej skarbonki, wypełnionej zawartością. Niestety, na podstawie zdjęć zamieszczonych w serwisie, można jedynie napisać, że chodzi o kilkaset monet – być może polskich, trudno powiedzieć, czy srebrnych, czy miedzianych. Tak czy inaczej – ukrytych w ceramicznej skarbonce. I odkrytych przez poszukiwacza, zapewne stosunkowo niedawno.
Podekscytowanie, o którym wspomniałem, zawładnęło szczęśliwym znalazcą, który – chcąc koniecznie sprawdzić zawartość – w dość brutalny sposób obszedł się z kilkusetletnią skarbonką, wykonaną z gliny garncarskiej. Najprawdopodobniej rozłupał ją w dłoniach, by wydobyć z niej swój skarb. Zapewne widział już oczami wyobraźni błysk kilkudziesięciu złotych krążków. Czy później żałował swojej decyzji, czy nie, to już on jeden tylko wie. Być może nie zdawał sobie sprawy z faktu, że odkrycia tego typu – nawet w Rosji i na Ukrainie – są stosunkowo rzadkie. I że cały skarb, ukryty w skarbonce, jest dużo więcej wart niż garść srebrnych czy miedzianych monet.
Dobrze, że jeszcze przed wykonaniem wyroku, uwiecznił wyrób na zdjęciach, które dziś, dzięki autorom klads.org, możemy podziwiać.