Nie ma osoby, która nie widziałaby słynnego już “gold dance”. Mariusz w ten właśnie sposób okazuje radość po znalezieniu złota. A że znajduje je stosunkowo często, okazji do świętowania nie brakuje – wystarczy zajrzeć na jego kanał, by się o tym przekonać. O niewiarygodnym szczęściu i poszukiwaniach w Wielkiej Brytanii rozmawiamy z Mariuszem Ciepluchem, poszukiwaczem skarbów znanym w środowisku jako “Gold Maniek”.
zdziennikaodkrywcy.pl: – W środowisku poszukiwaczy skarbów znany jesteś jako “Gold Maniek”. Nadano ci to przezwisko nie bez przyczyny. Na polu znajduje się dziesięciu poszukiwaczy, ale to ty znajdziesz złoto. Zdradź swoją receptę na sukces.
Mariusz Ciepluch: – Tak nazwano mnie po znalezieniu pierwszego złota, mniej więcej rok temu. Była to przepiękna moneta Half Angel Elizabeth I. Ja prowadzę poszukiwania przede wszystkim na kopaniach komercyjnych, gdzie jednocześnie działa minimum 50 osób z wykrywaczami. Biorąc pod uwagę, że takie pola są już przeszukane kilkanaście razy, eksplorowane przez wiele lat, jedyną receptą jest chyba szczęście. Rozmawiam na polu z wieloma poszukiwaczami i oni mówią, że na swoje pierwsze złoto czekali po kilkanaście lat. Ja czekałem tylko jeden rok. Uważam się za ogromnego farciarza.
– Wszyscy oglądamy twoje filmy. Kilka razy widzieliśmy słynny “gold dance”. Twoje emocje, gdy znajdujesz coś szczególnego, są szczere, niewymuszone. Opisz, co wtedy czujesz.
– Odnośnie mojego złotego tańca – wymyśliłem sobie kiedyś, że zrobię fiflaka, jeśli znajdę złota monetę i słowa dotrzymałem. Co do emocji, za każdym razem kiedy wyciągam z ziemi jakaś stara monetę, myślę o tym, że jestem pierwszą osobą po długim czasie, która trzyma w rękach kawał historii. Wtedy w głowie rodzi się mnóstwo pytań: kto, kiedy i dlaczego zgubił lub porzucił ten przedmiot. To, co okazuję, nie jest tym, co czuję. Często muszę radość hamować, mając na uwadze, że wokoło jest kilkadziesiąt innych osób.
– Które z twoich znalezisk spowodowało największe emocje i dlaczego?
– Chyba jak każdy poszukiwacz, mam swoją listę marzeń, przedmiotów, które chciałbym znaleźć. Moim takim “top one” była celtycka złota moneta, którą znalazłem w tym roku w styczniu. Dużo emocji dostarczyło mi znalezienie pierwszej rzymskiej monety. Była w kiepskim stanie, ale cieszyłem się tak bardzo, że obdzwoniłem całą rodzinę. Do wszystkich znalezionych przedmiotów mam ogromny sentyment. Niektóre z nich będzie można zobaczyć w muzeach.
– Mieszkasz i pracujesz na co dzień w Wielkiej Brytanii. To tam zaczęła się twoja przygoda z poszukiwaniami? W jakich rejonach można cię spotkać?
– Tak, mieszkam w UK od 12 lat. Pracuję na co dzień jako piekarz. Przygodę z wykrywaczem zacząłem dwa i pół roku temu. Mieszkam w Londynie i co czwartek jeżdżę na poszukiwania z angielską grupą na zachód od Londynu. Wirtualnie można mnie spotkać na grupie Collectors of History’s Tears, do której zapraszam wszystkich poszukiwaczy i miłośników historii. Zakładałem tę grupę wspólnie z kolegami Marcinem Kowalskim i Dario Darosławskim.
– Jak wyglądają poszukiwania w Wielkiej Brytanii z twojej perspektywy? Jest rzeczywiście tak kolorowo, jak zwykło się mówić w Polsce?
– Prawo jest jasne i czytelne. Wiadomo co można, a czego nie można. Do tego jest łatwy i przyjemny kontakt z archeologami.
– Zaglądasz czasem do Polski?
– Oczywiście, że tak, ale nie po to, by kopać, tylko po to, by spotkać się z rodziną.
– Jakiego sprzętu używa w terenie “Gold Maniek”?
– Już od dwóch lat XP Deus, na początku z cewką 11”. Od 6 miesięcy używam cewki eliptycznej HF. Program, którego używam to HOT Gary 31kHz.