Gdy na początku roku opublikowałem artykuł “Czy nad Jeziorakiem istniało drugie Truso?” o odkryciu wczesnośredniowiecznych zabytków w lasach pod Jerzwałdem, nikt nie przypuszczał, że potwierdzą się słowa archeologa Marka Jagodzińskiego, który stwierdził, że ślad, na który trafili suscy poszukiwacze skarbów to “najbardziej sensacyjne odkrycie w ciągu ostatnich 10 lat na terenie Polski”.
Przypomnijmy. Członkowie grupy “Klub Odkrywcy”, działającej przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Suskiej, prowadząc samodzielnie badania historyczne, odkryli w 2014 roku w lasach pod Jerzwałdem ślady osadnictwa z wczesnego średniowiecza. Na obszarze kilkunastu hektarów odnaleźli dziesiątki zabytków archeologicznych, a wśród nich między innymi arabskie dirhemy, przedmioty ozdobne, elementy uzbrojenia, odważniki kruszcowe, a także trzewiki, czyli dolne okucia pochwy miecza. W środowisku archeologów i muzealników zawrzało.
Odkrycie grupy poszukiwaczy z Susza (pierwsze zabytki wydobyli z ziemi Marek Bodnar i Sebastian Zieliński) wskazuje na to, że pod Jerzwałdem mogła funkcjonować we wczesnym średniowieczu osada kupiecka. I to sporych rozmiarów, bo już w pierwszych komentarzach archeologów pojawiły się porównania do Truso, dużego portu handlowego z osadą rzemieślniczą i kupiecką, odkrytego w okolicy Elbląga przez archeologa Marka Jagodzińskiego. O randze odkrycia mógł świadczyć chociażby fakt, że ten sam Marek Jagodziński, który przez wiele lat prowadził badania nad jeziorem Druzno, prędko pojawił się nad Jeziorakiem. Naukowcy zapowiedzieli przeprowadzenie badań weryfikacyjnych.
Ekspedycja archeologiczna Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie oraz Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich (badaniami kierował Kacper Martyka) pojawiła się pod Jerzwałdem w lipcu 2015 roku. W trakcie badań odkryto ponad dwieście różnych zabytków ruchomych, w tym średniowieczne ostrogi, groty włóczni czy podkowy. Znaleziono też kolejne trzewiki – łącznie 12. Największą sensacją okazał się jednak grób ciałopalny z przełomu X i XI wieku, w którym archeolodzy znaleźli drobne fragmenty spalonych kości ludzkich.
Badania prowadzone przez archeologów przez cały czas uważnie obserwowali autorzy odkrycia – członkowie “Klubu Odkrywcy”, grupa historyków-amatorów, działających przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Suskiej, którzy wspomagali archeologów swoim doświadczeniem i uczestniczyli w pracach. Odkrycie unikalnego w skali południowych wybrzeży Bałtyku fortu handlowego, a wszystko wskazuje na to, że pod Jerzwałdem mamy do czynienia z zapleczem handlowym słynnego Truso, to kolejny sukces suskiej grupy, której od lat przewodniczy Krzysztof Kępiński. Do tej pory największym odkryciem poszukiwaczy skarbów z Susza było zlokalizowanie cmentarzyska kultury wielbarskiej w Kamieńcu oraz odnalezienie XV-wiecznego skarbu szelągów krzyżackich. Dziś monety – obok innych zabytków, które od wielu lat na terenie Pojezierza Iławskiego odkrywają i przekazują do muzeów członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej, Stowarzyszenia Badaczy Historii Deutsch Eylau “Ylavia” (słynny skarb wczesnośredniowieczny z Mózgowa) oraz Iławskiej Grupy Poszukiwawczej (unikatowe w skali kraju dolne okucia pochew mieczy, denary rzymskie, siekierka z epoki brązu) – oglądać można w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. To wciąż jedne z nielicznych grup w Polsce, które zgodnie z prawem, za pozwoleniem odpowiednich instytucji, przeszukują podmiejskie tereny przy użyciu wykrywaczy metalu.
– Gdy ja i moi przyjaciele z “Klubu Odkrywcy” zaczynaliśmy przygodę z poszukiwaniem skarbów, nie przypuszczaliśmy, że nasze odkrycie przejdzie do historii – mówi Krzysztof Kępiński, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej. – Zlokalizowaliśmy miejsce, do którego docierali kupcy z różnych stron, gdzie kwitł handel, gdzie wymieniano się różnego rodzaju towarami. Odkrycie to dało nam odpowiedź na wiele nurtujących pytań, dotyczących historii naszego regionu. Przede wszystkim jednak pozwoliło naukowcom na postawienie następnych, na które odpowiedzi znajdziemy podczas kolejnych badań – dodaje.
Odkryciem osady pod Jerzwałdem zainteresowali się naukowcy z Danii i Norwegii, którzy najpewniej pojawią się nad Jeziorakiem. Suscy poszukiwacze widzą w tym szansę nie tylko na kolejne unikatowe znaleziska, ale też na promocję regionu. – Myślę, że już teraz w miejscu odkrycia mogłyby pojawić się tablice informacyjne – sugeruje Kępiński. – Przez teren osady można by poprowadzić szlak pieszy lub rowerowy. Trzeba też myśleć o ewentualnej rekonstrukcji części osady. Najpierw trzeba jednak poczekać na kolejne prace archeologiczne. Kto wie, co skrywa jeszcze to miejsce – przyznaje.
Odkrycie spod Jerzwałdu jak żadne inne pokazuje, że tam gdzie trwa współpraca poszukiwaczy skarbów ze środowiskami naukowymi, wspólne badania przynoszą efektowne odkrycia. Jak widać, z ogromnym pożytkiem dla historii całego regionu.