Dwa karabiny Sturmgewehr 44, rzadki karabin VG 2 oraz cztery karabiny Mauser Kar98k. Taki arsenał broni odkryli detektoryści z Kaliskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy Śladów Historii “Denar” oraz Stowarzyszenia Regionalna Grupa Historyczna “Schondorf”. “Sprawdziliśmy sto informacji o domniemanych depozytach i dopiero sto pierwszy okazał się prawdziwy” – mówi Przemysław Kurowiak, lider kaliskiej grupy, z którym udało nam się porozmawiać o okolicznościach odkrycia.
W głosie Przemysława Kurowiaka słychać ekscytację, ale też zmęczenie. Rozmawiamy w dniu odkrycia sporego depozytu broni, prawdopodobnie z końca II wojny światowej. To niesamowita historia, obrazująca z jednej strony aktywność i determinację współczesnych poszukiwaczy, z drugiej to, o czym wielokrotnie pisaliśmy: o wiele więcej niż odkryto, wciąż pozostaje do odkrycia. Wystarczy być czujnym, uważnie słuchać i sprawdzać każdy sygnał. Zupełnie tak, jak członkowie Kaliskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy Śladów Historii “Denar”.
Ich odkrycie przejdzie do historii. To jedno z najważniejszych poszukiwawczych odkryć 2020 roku. W skład depozytu broni weszły dwa karabiny Sturmgewehr 44, rzadki karabin VG 2 oraz cztery karabiny Mauser Kar98k. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Volkssturmgewehr 2, niemiecki karabin samopowtarzalny opracowany pod koniec II wojny światowej dla oddziałów Volkssturmu. Wyprodukowano zaledwie kilka tysięcy egzemplarzy tej broni. Jeden z nich, co już teraz potwierdza Przemysław Kurowiak, będzie prezentowany w Kaliszu.
zdziennikaodkrywcy.pl: – Nie można inaczej rozpocząć tej rozmowy, jak od pytania o depozyt. Skąd wziął się w tym miejscu?
Przemysław Kurowiak: – Nasze badania koncentrują się wokół poszukiwań śladów walk z września 1939 roku, stycznia 1945 roku oraz wokół działań żołnierzy wyklętych. W trakcie naszych prac badawczych otrzymaliśmy informacje od okolicznych mieszkańców o funkcjonującym przy jednej z leśniczówek szpitalu polowym oraz zakopanym depozycie broni, który ukryto rzekomo w promieniu kilkuset metrów od leśniczówki. Postanowiliśmy to sprawdzić. Podczas pierwszego podejścia natrafiliśmy na spory śmietnik i dużo pozostałości po wcześniejszych mieszkańcach leśniczówki. Im dalej odchodziliśmy od leśniczówki, tym więcej terenu należało przeszukać.
– Dzień odkrycia i wydobycia broni poprzedziły na pewno długie przygotowania. Jak wyglądały one w waszym przypadku?
– Nawiązaliśmy współpracę ze Stowarzyszeniem Regionalna Grupa Historyczna “Schondorf” z Liskowa. Chłopaki zaproponowali, że przeanalizują nasze informacje. Wyznaczyli nowy rejon do poszukiwań. Ich wskazanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Dotarcie do depozytu z ich wsparciem zajęło zaledwie piętnaście minut.
– Co teraz stanie się z bronią? Będzie ją można zobaczyć w muzeum? Niemiecki VG 2 to łakomy kąsek…
– Broń trafi do naszego muzeum, gdzie zostanie poddana konserwacji. Jej miejsce jest w Kaliszu. Na pewno za pewien czas cieszyć będzie oczy mieszkańców naszego miasta i regionu.
– Informując o odkryciu wspomnieliście o legendzie. Wasz przykład pokazuje, że warto weryfikować wszelkie sygnały.
– Poszukiwacz powinien być cierpliwy i konsekwentny. My sprawdziliśmy setki informacji o domniemanych depozytach i dopiero sto pierwszy okazał się prawdziwy. Oczywiście, mamy na swoim koncie już inne sukcesy poszukiwawcze. O wszystkich naszych działaniach i odkryciach informujemy na naszym fan-page’u.
– Do końca roku jeszcze kilka tygodni. Czym jeszcze zaskoczycie? Szykują się kolejne odkrycia?
– Odkrycie depozytu broni to chyba nasz największy sukces. Ale podążamy też innymi tropami i z pewnością jeszcze wiele razy zaskoczymy i mieszkańców Kalisza, i wszystkie osoby, które przyglądają się naszym działaniom. Choć nasze stowarzyszenie działa formalnie od prawie 4 lat, mamy wśród nas członków z dwudziestoletnim doświadczeniem. Ja sam poszukiwaniami zajmuję się od 15 lat.
fot. Stowarzyszenie Poszukiwaczy Śladów Historii “Denar”